Oficjalna strona miasta Jastrzębie-Zdrój

Nigdy nie szukałem zemsty i wyzbywałem się nienawiści

Zapraszamy do przeczytania wywiadu z Ryszardem Czerneckim, przewodniczącym Koła Związku Sybiraków w Jastrzębiu-Zdroju.

Ryszard Czernecki

fot. Jastrzebieonline.pl

„Jakże ogromną trzeba mieć wiarę, aby to wszystko godnie wytrzymać. By od Syberii aż po Jastrzębie, zawsze kręgosłup prosto trzymać.” Parafrazując słowa wiersza Henryka Poloka ze Związku Górnośląskiego, można w skrócie streścić losy jastrzębianina Ryszarda Czerneckiego.  Od wywózki na Sybir poprzez odbudowę zrujnowanego przez wojnę kraju aż do pracy w Wytwórni Sprzętu Komunikacyjnego oraz kopalniach, najpierw w Turowie a następnie w Jastrzębiu-Zdroju.

 

Przebył Pan w życiu naprawdę długą drogę. Czy pamięta Pan moment, w którym życie i tragiczna historia naszego kraju sprawiły, że musiał Pan przejść przyspieszony kurs dorastania?

Wieści o rozpoczęciu wojny dotarły do nas dość szybko, po wkroczeniu armii sowieckiej los naszej rodziny był już właściwie przesądzony. Rozpoczęły się prześladowania i aresztowania. Wraz z rodziną przeniosłem się z Łokacz do Droginicz – Zamieszkaliśmy u dziadka, ojca mojej mamy. W międzyczasie aresztowano mojego tatę, później został wywieziony i z tego, co się dowiedziałem, rozstrzelany w Bykowie koło Kijowa. 10 lutego 1940 roku czterech NKWD-zistów przyszło do domu mojego dziadka aresztować mnie i moją mamę. Saniami, pod konwojem, przewieziono nas na dworzec. Pamiętam, że była to dość mroźna noc, całe szczęście, że babcia dała nam różne ciepłe rzeczy oraz żywność.

Co najbardziej utkwiło Panu w pamięci po dotarciu na miejsce?

Dla mnie to był inny świat. Dookoła nic tylko step. W okresie zimy mróz sięgający 40 stopni. Odmrożenia ciała były na porządku dziennym.  Po dotarciu na miejsce rozparcelowano nas po domach. Wraz z mamą trafiliśmy do starszej babci, która opiekowała się wnukiem- Wasią. Mieszkańcy Syberii byli dobrym ludźmi, zwłaszcza starsze pokolenie bardziej doświadczone przez życie. Początkowo, moi rówieśnicy oraz pozostała młodzież była nastwiona dość wojowniczo, z biegiem czasu również stali się życzliwi.

Po powrocie do ojczyzny brał Pan udział w odbudowie Wrocławia, m.in. przy odgruzowaniu ulic, potem przyszedł czas na pracę w Turowie, co sprawiło, że finalnie wybrał Pan Jastrzębie?

Przede wszystkim praca i miejsce, w którym widać było rozwój miasta oraz  rozwój górnictwa. Z perspektywy czasu myślę, że miasto rozwija się w dobrym kierunku. Nie wszyscy wiedzą, że podczas delegacji sekretarza generalnego ONZ [mowa tu o wizycie sekretarza Enrique Penalosy, która miała miejsce 13 sierpnia 1974 roku, w ramach gromadzenia informacja na konferencję ONZ dotyczącą osiedli ludzkich na terenach przemysłowych] jego zespół był pod wrażeniem rozłożenia zabudowy miejskiej, która komponowała się z ukształtowaniem terenu. 

Co najbardziej utkwiło Panu w pamięci z okresu pracy w jastrzębskich kopalniach?

Pożar na kopalni Zofiówka. Podczas jego gaszenia współpracowaliśmy z Rosjanami. W podziękowaniu za swoją postawę podczas opanowywania tego wypadku dostałem, jedno z pierwszych odznaczeń – Odznakę „Górnicza Sława” III klasy. Potem wielokrotnie śmiałem się z tego, że  najpierw wywieźli mnie na Syberie, a potem jako pierwsi przyznali mi order.

Sama praca to nie wszystko, niewielu wie o Pana hobby.

Lotnictwo to moje hobby bezwarunkowe. Szybowce i  zamiłowanie do lotnictwa. Choć ubolewam, że nie udało mi się dostać do szkoły w Dęblinie, to zamiłowanie do tych maszyn pozostało we mnie do dziś. Często śledzę przeloty samolotów pasażerskich. Zacząłem latać w 1949 roku, osobiście widziałem jak mocno zniszczony po wojnie był Wrocław i Warszawa.  Oprócz szybowców miałem okazję latać również na kukuruźnikach [model samolotu Po-2]. Do dziś sądzę, że jeszcze nikt nie namalował takiego pięknego obrazu jakim jest widok świata widzianego z góry, a najlepiej widać go z pułapu 400-500 metrów.

Z perspektywy czasu co uważa Pan za osiągnięcie, które daje panu satysfakcje?

Powstanie i działanie Koła Związku Sybiraków w Jastrzębiu-Zdroju. Cieszę się, że wciąż działamy zgodnie z naszym mottem „Pamięć zmarłym, pojednanie żywym.” Działamy, by dać świadectwo prawdziwe, owym okrutnym czasów łagrów, zesłań i aby nieść pomoc potrzebującym. Cieszę się, że dzięki naszym staraniom udało się postawić symboliczny pomnik ku czci poległych i zaginionych na Syberii, w Katyniu, w łagrach i innych miejscach kaźni na terenie dawnego Związku Radzieckiego. Przy jego budowie została wmurowana ziemia z Monte Cassino, Katynia, Miednoje, Osztaszkowa, Lenino, Starobielska i Kazachstanu. Osobiście do tego grobu włożyłem również ziemie z Bykowni. Wszystkich tych miejsc, w który życie stracili nasi rodacy.  Za duży sukces uważam nadanie imienia Zesłańców Sybiru jednej ze szkół w Jastrzębiu oraz powstanie Izby Pamięci gromadzącej dokumenty i eksponaty z czasów zsyłki na Sybir.  Mamy w ten sposób okazję przekazać choć cześć wiedzy i lekcję na przyszłość dla młodego pokolenia.

Często podkreśla Pan, podczas różnych uroczystości, jak ważne jest wyciąganie wniosków i nauka.

Zawsze to powtarzam młodzieży, uczyć się, uczyć się i jeszcze raz uczyć się. Wszyscy powinni poznać oprócz polskiego dwa obce języki, żeby każdy mógł się poruszać w świecie i w kraju. Nie musi być człowiek dyrektorem, ministrem ale może być wykształconym dobrym fachowcem. Podkreślam, że historię trzeba znać,  trzeba od czasu do czasu przemyśleć, jakie błędy popełniały pokolenie naszych przodków. W niektórych książkach jest to uwypuklone, niektóre z nich to niestety białe kruki. Przy każdej okazji proszę  młodzież, aby pamiętała, że nienawiść i zemsta nie przynosi nigdy sukcesu tylko straty i klęski.  Trzeba młodzież pokierować tak i wiedzą i nauką, żeby zrozumiała, że szacunek do zdrowia, szacunek do bliźnich daje korzyści.  Należy również pamiętać o miłości do ojczyzny, którą zawdzięczamy przede wszystkim naszym matkom, które broniły nas przed chorobami i śmierci głodowej. Dlatego na sztandarze Sybiraków jest obrazek, który przedstawia Matkę Boską Karmiącą. Aby pokazać wysiłek naszych matek we wpajaniu prawdziwego oblicza patriotyzmu. Bo patriotyzm to  sposób w jaki człowiek żyję i pracuje dla ojczyzny a nie „brykanie” podczas ważnych świąt państwowych.  Młodemu pokoleniu  zawsze życzę zdrowia, zdobywania wiedzy i aby nie używała nigdy zemsty i nienawiści. 

Podczas swojego życia doświadczył Pan wielu tragicznych momentów i zdarzeń. Nie wpłynęło to na Pana postawę pełną szacunku do drugiego człowieka, pogody ducha i energii.

Energię i siłę do organizacji dają mi ludzie, zwłaszcza Ci, którzy są zainteresowani tym, aby się czegoś dowiedzieć, którzy chcą poznać dany temat czy historię. Właśnie dla nich warto się starać i  coś zrobić.

Jestem przekonany, i zdania nie zmieniłem, że dobro zwycięża. Pochodzę z Wołynia i wiedziałem, jak to wszystko tam wyglądało. Był taki przypadek, że syn jednego Ukraińca był poszkodowany przez Polaka. Kiedy dowiedzieliśmy się, że tereny na których mieszkaliśmy są wyzwolone postanowiłem napisać do babci i dziadka. List odebrał właśnie ten ukraiński kolega, który opisał mi całą sytuację, w tym śmierć moich bliskich m.in. dziadka i  jego siostry. Czy po krzywdach jakich doświadczył musiał mi pomóc? Mimo to dołożył starań, żebym otrzymał odpowiedź na swój list. To jeden z tych przypadków, kiedy dobro, które jest w ludziach zwycięża.  Jeśli człowiek nie zażył rozkoszy życia,  nie poznał gorzkiego smaku biedy, jeśli człowiek nie doświadczył nawet tych niestety tragicznych wydarzeń, to niestety nie zrozumie życia. Nigdy nie szukałem zemsty i wyzbywałem się nienawiści, zawsze staram się postawić  w sytuacji drugiego człowieka, staram się analizować, co mógł przeżyć i dlaczego postępuje tak a nie inaczej. 

Pana życie to gotowy materiał na książkę, czy w tym względzie ma Pan jakieś plany na przyszłość?

Chciałbym napisać książkę, która będzie zawierać prawdę. I wykluczam wszystko to, czego chcą niektórzy – nienawiść, to jest złe myślenie. Już kiedyś podczas jednej z naszych uroczystości przy pomniku powiedziałem: nie rozdrapujcie naszych ran. One są zagojone, a blizny są w naszych sercach. W tej książce opisuję sprawę, dzieci i młodzieży z mieszanych rodzin, które częściowo poruszyłem już we wspomnieniach „Łzy” i „Powrót”.  Co do planów na przyszłość, to chciałbym powiększyć grono nauczycieli, którzy roztoczą opiekę nad szkołą, która nosi imię Zesłańców Sybiru. Tam na Syberii żyją pokolenia potomków konfederatów i wszystkich polskich powstań. Pamięć o nich nie powinna przepaść w rutynie dnia codziennego.  Korzystając z okazji chciałbym podziękować harcerzom, młodzieży oraz wszystkim tym, którzy pamiętają o  zmarłych, spoczywających poza granicami naszego kraju. O tych, którzy oddali życie za ojczyznę. Dziękuję za to symboliczne światełko  zapalane podczas uroczystości Wszystkich Świętych, Świąt Bożego Narodzenia oraz Nowego Roku.

Na zakończenie naszej rozmowy pragnę życzyć mieszkańcom naszego miast dużo zdrowia. Niech ten 2021 rok przyniesie wszystkim wiele szczęścia.