13 kart kalendarium i 13 wyjątkowych obiektów industrialnych województwa śląskiego. Artystyczny kalendarz Alexandra Babicha i Anastazji Alforovej został zaprezentowany we wtorek, 22 listopada podczas spotkania w Muzeum Śląskim. Składają się na niego autorskie grafiki wykonane tuszem, które w prostej, czarno-białej formie, pokazują najważniejsze zabytki postindustrialne Śląska.
– Obiekty, które rysowaliśmy, są bardzo różne. Łaźnia Moszczenica to prosta bryła, ale takie właśnie mają swój urok – są ładne, choć reprezentują inny styl niż ten, do jakiego jesteśmy przyzwyczajeni. Moszczenica to również pierwszy projekt, który odwzorowywaliśmy jeszcze w trakcie jego przeobrażania. To było dla nas pewne wyzwanie. Ogromną zaletą budynku jest jego położenie. Dzięki temu, że znajduje się w lekkim zagłębieniu terenu, mogliśmy zrobić naprawdę ciekawe ujęcia – patrząc na niego trochę z góry
– tłumaczy Anastazja Alforova.
Jak podkreślają artyści, narysowanie jednego obrazu to około 50 godzin roboczych. Prace jednak nie zaczynają się w momencie wzięcia ołówka do ręki.
– Pierwszy etap to zawsze zbieranie informacji. Czasem, wydawałoby się, niepozorny element okazuje się mieć ogromne znaczenie dla historii budynku. Wtedy musimy go uwypuklić, zadbać o to, jak narysować budynek z takiej perspektywy, by był on widoczny
– tłumaczy Anastazja Alforova.
Jako że rysowanie to długotrwały proces, nie jest możliwe, by grafika powstawała całkowicie na miejscu. Artyści posiłkują się więc fotografiami.
– W aplikacji na telefonie sprawdzamy, o której godzinie budynek będzie najlepiej oświetlony. Wówczas przyjeżdżamy, weryfikujemy naszą koncepcję i robimy zdjęcia. Później rysujemy, wykorzystując cienkopisy, czasem pędzle. Im więcej szczegółów, tym więcej kresek musimy zrobić, więc te projekty są czasochłonne…. Kiedy rysunek już jest gotowy, wykonujemy z niego matrycę, a następnie poszczególne odbitki
– opowiada Alexandr Babich.
Matryca powstaje przy wykorzystaniu autorskiej techniki, która pozostaje tajemnicą warsztatu. Prace nad jej opracowaniem zaczęły się, kiedy artyści mieszkali jeszcze w Ukrainie.
– Szukaliśmy takiej techniki, dzięki której będziemy mogli podzielić się naszymi grafikami z najszerszą możliwą grupą odbiorców
– wyjaśniają artyści.
Skąd u grafików zainteresowanie industrialem? Jak opowiadają, zaczęło się od zaledwie kilku szkiców.
– W 2017 roku przeprowadziliśmy się z Poznania na Śląsk. Wówczas zafascynował nas ten temat. Planujemy zrobić „artbooka” z grafikami obiektów industrialnych. Jednak prace nad nim trwają już rok i bardzo chcieliśmy mieć coś namacalnego. Stąd też pomysł na kalendarz
– tłumaczy Anastazja Alforova.