Dla mieszkańca

„Z Jastrzębia na wielką scenę” – rozmowa z Anną Janulek, uczestniczką The Voice of Poland

Jej głos porusza serca, a energia sceniczna przyciąga uwagę nie tylko trenerów, ale i widzów przed telewizorami. Anna Janulek, pochodząca z Jastrzębia-Zdroju wokalistka zdobywa kolejne etapy w The Voice of Poland.

Anna Janulek

Choć dziś oglądamy ją na jednej z największych muzycznych scen w kraju, wszystko zaczęło się od skromnych występów w zespole „Wiolinki” działającym przy Szkole Podstawowej nr 12. W rozmowie z nami Ania wraca do swoich muzycznych początków, wspomina osoby, które miały wpływ na jej rozwój, zdradza kulisy programu oraz snuje odważne marzenia o swojej przyszłości artystycznej.

Pochodzisz z Jastrzębia i tu stawiałaś pierwsze kroki w zespole „Wiolinki” prowadzonym przez Panią Henrykę Moroń przy Szkole Podstawowej nr 12. Czy te zajęcia zapoczątkowały Twoje zamiłowanie do muzyki?
- Przez całą podstawówkę śpiewałam w „Wiolinkach”. Pani Henia miała bardzo duży wpływ na to, że wybrałam drogę muzyczną. Pokazała moim rodzicom, że mam w sobie duży potencjał wokalny i że warto go pielęgnować. Zachęcała mnie do zajmowania się muzyką. Myślę, że gdyby nie pani Henryka, nie byłabym w miejscu, w którym jest teraz. Później uczęszczałam do grupy musicalowej  eM   prowadzonej  przez Monikę Kurowską i Klaudię Macharzyńską.

Poza udziałem w programie The Voice of Poland, w jaki sposób jesteś obecnie związana z muzyką?
- Dostałam się na studia na wokalistykę jazzowo-estradową, więc cały czas zajmuję się muzyką i chcę rozwijać się w tym kierunku.

W The Voice trzeba się zmierzyć z różnymi gatunkami muzyki. Jaki rodzaj muzyki Ty lubisz najbardziej?
- Lubię wszystko (śmiech). Jestem otwarta na różne gatunki muzyczne. Nie ograniczam się.

W takim razie, w jakim repertuarze widzisz się w przyszłości?
- Jako dziecko chciałam być gwiazdą rocka. Na pewno chciałabym wpleść trochę rocka w swój repertuar, ponieważ pozwala on wyrazić siebie i spożytkować moją energię.
Jestem otwarta na różne gatunki muzyczne i lubię śpiewać bardzo emocjonalnie.

Czy możesz nam zdradzić coś z kulis programu The Voice of Poland? Czy jest coś, co Cię zaskoczyło podczas pracy w programie?
- Bardzo zaskoczyło mnie to, jak wielu niewidocznych dla widza ludzi pracuje przy całej produkcji programu. Ich praca ma ogromny wpływ na jakość i ostateczny wygląd programu w telewizji, gdyby nie praca tych ludzi ten program nie wyglądałby tak jak wygląda, należy to docenić.

Jaka panuje atmosfera wśród uczestników programu, czyli Twoich rywali?
- Atmosfera jest bardzo rodzinna. I tak jest naprawdę. Nie wiem jak w poprzednich edycjach, ale w tej edycji kibicujemy sobie nawzajem, wspieramy się i jesteśmy w ciągłym kontakcie, również poza kamerami.
 

Obecnie jesteś na etapie w programie, w którym „skradł” Cię Michał Szpak podczas bitew. Wcześnie byłaś w drużynie z Tomsonem i Baronem, jak Ci się z nimi pracowało? Wyglądają na bardzo sympatycznych.
- I tacy są. Bardzo nas wspierają, dają dobre rady. Są bardzo otwarci na nasze pomyły. Oni są naprawdę jak tacy nasi bracia, jesteśmy taką jedną wielką rodziną (śmiech).

Pamiętasz swój pierwszy występ przed publicznością?
- Tak, miałam wtedy 3 lata, było to w szpitalu w kolejce do lekarza, gdzie zaśpiewałam piosenkę świąteczną. Wszyscy mi klaskali, a ja się cieszyłam. Tak to się zaczęło, wymyśliłam sobie, że będę śpiewać i się udało (śmiech).

Jak sobie radzisz ze stresem podczas wstępów w The Voice czy już udało Ci się go opanować?
- Myślałam idąc do programu, że już jestem bardzo obyta ze stresem, natomiast jak przyszłam na pierwszą próbę i stanęłam na tej scenie to nie wiedziałam co się dzieje, nogi mi się trzęsły, mając świadomość, że to wszystko będzie w telewizji, przejmowałam się czy dobrze zaśpiewam utwór. Nigdy w życiu się tak nie stresowałam, a miałam możliwość śpiewać na różnych scenach nawet o randze międzynarodowej. Natomiast im częściej byłam na tej scenie, tym lepiej się na niej czułam. Gdy doszłam do etapu bitew to czułam się już jak ryba w wodzie.

Na koniec trochę pomarzymy, jak wyobrażasz sobie swoje koncerty w przyszłości?
- Wymarzony koncert wyobrażam sobie jak wielki performance, chciałabym grać z orkiestrą, z różnymi muzykami. Chciałabym, aby było dużo świateł, żeby dużo się działo na scenie i było ciekawie. Ja sama chciałbym być zaangażowana nie tylko wokalnie, ale również scenicznie, połączyć śpiew i taniec. Dla mnie dużą inspiracją jest Pink, która robi ogromne koncerty i jest bardzo energetyczna na scenie.

Przed Tobą jeszcze 16 bitew, jesteś na gorącym krześle, wiec przed Tobą też dużo stresu, dlatego będziemy mocno trzymać kciuki, żebyś dostała się do kolejnych etapów programu i nikt Cię z tego krzesła nie „zrzucił”. Oczywiście liczymy na twój udział w finale.
- Dziękuję i liczę na wsparcie.


Pozostałe aktualności

Wszystkie aktualności
Polecamy